Długo zastanawiałam się czy tworzyć ten wpis. Nie jest on dla mnie łatwy, ale myślę, że potrzebny.
Chciałam Ci powiedzieć, dlaczego zniknęłam z social media i zaprzestałam wszelkich działań.
W grudniu 2020r. moje życie wywróciło się do góry nogami. Jak wiesz lub zaraz się dowiesz, w lipcu 2020r spełniło się nasze – moje i mojego męża drugie marzenie. Dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a po czasie, że mój 2,5 letni syn Wojtek będzie miał braciszka. I wiadomo miałam świadomość, że dziecko jak każde zmienia życie, ale nie spodziewałam się, że moja druga ciąża nie będzie trwać 9 miesięcy tylko 6…
Pewnego grudniowego dnia trafiłam do szpitala. Istniało zagrożenie mojego życia i życia mojego synka. Decyzja była natychmiastowa i tak w pośpiechu przez cesarskie cięcie przyszedł na świat Tomek. Jako skrajny wcześniak (25tc.) przez 3 miesiące pobytu w szpitalu wiele przeszedł.
Nie znam nikogo bardziej walecznego i posiadającego chęć do życia na tym świecie niż ten Okruszek. Jest naszym cudem bożonarodzeniowym, choć miał być prezentem wielkanocnym. Również i ja cudem jestem na tym świecie. To niewiarygodne ile kobieta jest w stanie znieść. Wiedziałam, że jestem silna, ale nie myślałam, że aż tak! Oczywiście moje przetrwanie nie byłoby możliwe bez wsparcia mojego wspaniałego męża, najbliższej rodziny i przyjaciół (nie zawsze tych najbliższych).
Uważam też, że czas, który poświęciłam na samorozwój pomaga mi przechodzić przez ten trudny czas. Zawsze byłam dobrze zorganizowana, poukładana, trzymająca się planu i wyznaczonych celów. Teraz plany i cele ulegają zmianie, niemniej jednak umiejętność dostosowania się do sytuacji, którą mam opanowaną do perfekcji, pozwala mi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Moje planowanie zostało wzniesione jak ja to mówię „level up”.
Stoję przed bardzo trudnym wyzwaniem – jak zorganizować życie z dwójką dzieci (w tym jedno aktywne, które nie chodzi do przedszkola żeby chronić brata i drugie potrzebujące specjalnego wsparcia, ćwiczeń i konsultacji lekarskich, karmienia piersią i laktatora), aby mieć jednocześnie czas dla siebie, dla męża oraz w dalszym ciągu prowadzić dwie firmy i to w dobie pandemii Covid-19?
Stosuję różne techniki, eksperymentuję, tworzę precyzyjne plany działania. Cały czas wypracowuję nowe sposoby i choć droga jest kręta i wiedzie pod górkę to wiem, że dam radę i będę jeszcze silniejsza i lepsza w tym, co robię. O rezultatach moich działań będę Cię informować.
Jeśli byłaś kiedyś w podobnej sytuacji i masz dla mnie jakieś złote rady z chęcią je przyjmę i Cię wysłucham. Jeśli znasz mamy wcześniaków, które potrzebują wsparcia w tym trudnym czasie śmiało daj im na mnie namiar. Ja póki, co praktykuję wdzięczność, a moc zaangażowania kieruję w stronę mojego Małego Wielkiego Wojownika, dlatego jest mnie tutaj mniej. Wierzę, że to stan przejściowy i za jakiś czas będę dalej robić to, co kocham, czyli wspierać Was w działaniach i aktywnie spędzać czas.
Poznałam cię na nauce pływania dla dzieci, wtedy że starszym synkiem, wasz Wojtuś też wtedy pływał 🙂 przypadkiem wpadłam na ten wpis. Mamy są bardzo silne. Ja również urodziłam wczesniaka, ale w styczniu, być może gdzieś minęłyśmy się na szpitalnym korytarzu. Wiem jakie to wyzwanie. Trzymam kciuki, by maluch dobrze się rozwijał
Dziękuję, że się odezwałaś 🙂 Gratuluję Malucha!
Mam nadzieję, że u Was też wszystko dobrze i dzielnie walczycie 🙂 Mamy wcześniaków są bardzo waleczne tak jak ich Wojownicy 🙂
Mam nadzieję, że spotkamy się na basenie i popływamy.
Świetny wpis!
To bardzo osobiste doświadczenie i weryfikuje wiele.
Wierzę, że Mały Wojownik dzielnie zniesie najbliższe miesiące a już niebawem wraz z bratem wkroczy w wodny świat z przytupem.
Halinko, życzę Ci siły i zdrowia 🙂
Wierze, ze wspaniałe sobie poradzicie i cały stres będzie niebawem tylko wspomnieniem.
Dziękuję za te słowa 🙂
Niech tak się stanie jak piszesz :*